22.10. W imieniny Bilba i Froda pokaz jesienny naszych prac. Poniżej prace Konrada Świtały

Konrad Świtała


Z malarstwem, jako drogą i sposobem na życie, spotkałem się po raz pierwszy w Ścieżce Lecha Żurkowskiego. Wcześniej miałem mgliste pojęcie o tym czym jest malowanie. Czasem sądziłem, że to tajemna sztuka dla ulubieńców bogów. Czasem, pogardliwie myślałem, że to kuglarstwo i ściema służąca zaspokajaniu narcystycznych potrzeb próżnych ludzi. To z czym się spotkałem w pracowni było czymś zupełnie innym.
W zasadzie nie było tam żadnej nauki malarstwa. Żadnych podpowiedzi, ani wtajemniczeń. Prawie żadnych uwag technicznych. Cała uwaga naszego nauczyciela szła prawie wyłącznie w to, aby zapewnić nam warunki do skupionej pracy oraz w to by niszczyć jakiekolwiek przejawy fałszu. Prawda była najwyższą wartością we wszystkich swoich aspektach. Najważniejsze było dążenie do prawdy wewnętrznej tego co się malowało, prawda własnych intencji, prawda o tym kim się jest w relacji z obiektem i prawda samej relacji. Można tych prawd więcej wyliczać. Pozornie proste, ale wymagające żelaznej dyscypliny i ciągłej regulacji. Zachowując proste zasady i jasny kierunek w drodze do Prawdy, po wielu próbach i bólach zderzania z samym sobą – można było poczuć czasem jasność płynącą z żywego rezultatu – wykonanej pracy. Wtedy my sami – uczniowie, a nie nasz nauczyciel, ani nie zewnętrzni odbiorcy – wiedzieliśmy że to co powstało jest sztuką. To dawało nam poczucie spełnienia i sensu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *